Aplikacja „Schrony”. Miała być petarda a wyszedł kapiszon

Wstęp

Zanim przejdę do opisu aplikacji i spraw z nią związanych chciałbym podziękować strażakom za ogrom pracy jaki włożyli w przygotowanie tej aplikacji. Serio, nie dość że i tak macie multum roboty codziennej związanej z pożarami, wypadkami itp… to jeszcze ogarnęliście to. Szacun.

„Aplikacja Schrony”

Nie, cudzysłów nie jest postawiony przypadkowo ani błędnie. W dniu w którym ogłoszono premierę „aplikacji” od razu wszedłem w sklep Google Play by pobrać ja na swój telefon. Jako preper chcę wiedzieć gdzie mogę ewentualnie się ukryć prawda?

Szukam: „aplikacja schrony” – brak wyników

Ok, to może „schrony straż pożarna” – brak wyników.

Eeee? Co jest? Czuję lekkie rozczarowanie.

Idę do wujka Google i wpisuję „aplikacja schrony”. Widzę same nagłówki prasowe piszące o dzisiejszej premierze aplikacji, ale nie widzę nigdzie bezpośredniego linka do niej. No dobra, wszedłem w pierwszy lepszy link jakiejś znanej stacji TV i szukam linka do „aplikacji”. Ha! Jest! No to klikam.

Pierwsze wrażenia

I tu drugie rozczarowanie. Aplikacja nie jest aplikacją sensu stricto tylko mapą online z nałożoną warstwą z zaznaczonymi miejscami schronienia.

W mojej prywatnej opinii to wielkie nieporozumienie. Oto powody:

  1. Aplikacja jest pod linkiem: schrony.straz.gov.pl – to nie jest adres intuicyjny. Intuicyjny byłby schrony.gov.pl ale ten jest martwy… Rozumiem że autorem jest Państwowa Straż Pożarna, dziś to wiem, ale jest wysokie prawdopodobieństwo że za rok już nie będę tego szczegółu pamiętał i jak adres nie będzie nigdzie zapisany to w sposób intuicyjny go nie wklepię. A konieczność szukania go przez np. google to trochę słaby pomysł.
  2. Taka aplikacja powinna działać offline. Nie rozumiem jak można działanie takiej aplikacji oprzeć o konieczność bycia online. A co jeśli w terenie zagrożonym sygnał komórkowy i internet zaniknie przez zniszczenie infrastruktury lub zwykłe zagłuszanie? A co jeśli zostanie uszkodzone zasilanie serwerowni? A co jeśli zagrożenie obejmie duży teren i internet po prostu się zapcha? To wszystko uniemożliwi korzystanie z aplikacji. Już w dniu premiery serwery zostały obciążone do tego stopnia że aplikacja nie działała prawidłowo. Mapy i sama aplikacja to raptem kilkaset megabajtów danych, na dzisiejsze standardy to nie jest dużo a przynajmniej masz pewność że wystarczy Ci naładowany telefon. Nawet bez sygnału.

Interfejs

Aplikacja ma ładną stronę tytułową. Ale czy aby potrzebną? Wymusza dodatkową operację kliknięcia w „zaczynamy” – niby niewiele, ale w sytuacji stresowej już zabiera niepotrzebnie czas, dezorientuje.

Pole wyszukiwania adresu jest niby na samej górze, ale mało wyraźne i zupełnie nie rzucające się w oczy w odróżnieniu od czerwonej ikonki i wielkiej nazwy „Aplikacja Schrony”. Wielki opis poniżej mówiący kto jest autorem oraz jaki miał cel w tworzeniu tego produktu z punktu widzenia osoby zagrożonej i szukającej schronienia jest informacją zbędną i niepotrzebnie odwracającą uwagę.

Jeśli masz ustawioną wersję na komputer w telefonie to jest tak (tak, mapa się nie załadowała tym razem):

Aplikacja pozwala określić promień w obrębie którego ma wskazać nam schrony. Tu również mam pewne wątpliwości co do zasadności tego narzędzia. Gdy będę zagrożony to chcę wiedzieć gdzie jest najbliższy schron bez znaczenia jaki promień poszukiwań jest określony.

Aplikacja zwraca pewną liczbę wyników sklasyfikowanych wg kategorii:

  • MDS – Definicja tych obiektów została określona przez PSP jako „miejsca doraźnego schronienia (MDS)”, które pełnią rolę osłony przed ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, takimi jak wichury, orkany, trąby powietrzne, a także odrywającymi się elementami konstrukcji obiektów budowlanych i połamanymi drzewami.
  • (S) schron – jest budowlą ochronną o obudowie konstrukcyjnie zamkniętej, hermetycznej, zapewniającej ochronę osób, urządzeń, zapasów materiałowych lub innych dóbr materialnych przed założonymi czynnikami rażenia oddziałującymi ze wszystkich stron. 
  • (U) ukrycie – jest budowlą ochronną niehermetyczną, wyposażoną w najprostsze instalacje zapewniające ochronę osób, urządzeń, zapasów materiałowych lub innych dóbr materialnych przed założonymi czynnikami rażenia oddziałującymi z określonych stron.

W wynikach tych widzimy całą litanię niepotrzebnych informacji…

  • Kategoria obiektu – ok, tu chcę wiedzieć z czym mam do czynienia.
  • Województwo i powiat – zaraz, zaraz… przecież wiem gdzie jestem, informacja zupełnie nie potrzebna.
  • Adres. Ok, niech będzie.
  • Przeznaczenie – M dla mieszkańców, Z dla załóg zakładów pracy. Ok, przynajmniej wiem że mnie gdzieś nie wpuszczą.
  • Rodzaj dojazdu do obiektu. Może się przyda, może nie.
  • Rodzaj inwentaryzacji. Nie mam pojęcia po co mi to…
  • Szacowana pojemność w osobach – wreszcie mamy coś wartościowego
  • Szacowana powierzchnia w m. kw. – również ważna informacja.
  • Ocena jakościowa obiektu – po raz kolejny nie mam pojęcia po co mi to… Wg jakiej to skali? Czy „5” to dobrze czy źle?

Wyniki są również prezentowane graficznie na mapie:

gdzie klikając w poszczególną ikonkę wybranego miejsca schronienia otrzymuję o niej informację.

I co dalej? Czy aplikacja poprowadzi mnie do wybranego schronu? Otóż nie. Na tym kończy się jej użytkowanie. Wpisałeś adres, dostałeś jakąś liczbę wyników i radź sobie dalej sam.

Jak sobie wyobrażałem aplikację „Schrony”

Przede wszystkim jako samodzielną aplikację działającą w trybie offline, po której uruchomieniu kliknę wielki przycisk „znajdź najbliższe schronienie” i na podstawie moich współrzędnych GPS, lub po manualnym wpisaniu swojego adresu na wypadek braku sygnału GPS otrzymam zaznaczone na mapie punkty schronień. Po kliknięciu w wybrany dostanę podstawowe informacje o nim oraz propozycję wyznaczenia doń trasy z nawigacją. Choćby uproszczoną.

Wyobraź sobie:

  • jest słoneczny dzień, postanowiłeś tego dnia załatwić kilka spraw w centrum miasta. Nagle stojąc na światłach słyszysz alarm ostrzegający o zbliżającym się nalocie rakietowym. Wyciągasz telefon, klikasz umieszczoną na pulpicie ikonkę „schronów” i klikasz duży przycisk „znajdź schronienie”. Po sekundzie otrzymujesz listę najbliższych od ciebie punktów. Wybierasz pierwszy lepszy z brzegu i aplikacja pokazuje Ci wyznaczoną trasę i wraz z komunikatami graficznymi (strzałki) i głosowymi prowadzi Cię do miejsca schronienia. W kilka chwil jesteś bezpieczny. Nawet nie masz świadomości że sieć komórkowa padła… bo do niczego nie była Ci potrzebna.

Lub druga wersja:

  • ten sam dzień, te same światła, ten sam komunikat. Wyciągasz telefon i próbujesz przypomnieć sobie adres strony internetowej aplikacji schrony żałując że nie pomyślałeś by wyciągnąć skrót na pulpit. Zdesperowany chcesz wejść na stronę google.pl by wyszukać aplikację, ale internet coś niemrawo działa, zamiast 5G widzisz ikonę H+. Zarąbiście…. ok udało się wyguglać. Wchodzisz w link, przebijasz się przez ładną stronę tytułową, czekasz aż Cię namierzy GPS lub wpisujesz adres ręcznie i aplikacja nie odpowiada… zasięg w sumie jakiś tam masz, może serwer przeciążony? no to odświeżasz stronę kilka razy w nadziei że ruszy. Ruszyło! znów wpisujesz adres. Ha! tym razem masz listę 28 wyników, wybierasz miejsce schronienia, czytasz że zmieści się tam 52 osoby i zastanawiasz się „a w którą stronę mam iść”?? A czas leci wraz rakietami.

To co jest dziś jest tak na prawdę wstępną bazą danych która powinna być jedynie punktem wyjścia do prawdziwej aplikacji „Schrony”. Obecnie jest to proteza uruchomiona na szybko by można było ogłosić kolejny sukces. Miała być bomba i petarda a jak zwykle wyszedł cichutki kapiszon. Szkoda.

Jeszcze kilka słów o prezentowanych danych.

Z informacji przekazanych przez Komendę Główną Państwowej Straży Pożarnej wynika że:

  • mamy 1903 „prawdziwe” schrony dla ok 300 tyś. osób. Jest to tak skandalicznie mała liczba że aż nie wiem co napisać nie używając brzydkich słów
  • mamy 8719 miejsc ukrycia dla ok 1,1 mln osób. W sumie niemało. Ale co z pozostałymi 36 mln. obywateli?
  • mamy 224 113 miejsc doraźnego ukrycia dla 47 mln ludzi. I ta wartość jest najbardziej kontrowersyjna w tym całym zestawieniu.

Zgodnie z przedstawioną wyżej definicją miejsc doraźnego ukrycia są to obiekty zupełnie nie nadające się na schronienie w przypadku zagrożenia większego niż wichura… Są to piwnice, garaże podziemne i tym podobne obiekty które nie dadzą ŻADNEJ ochrony przed skażeniem, przed bombardowaniem itp. Czyli ponad 36 mln. mieszkańców Polski nie ma szans na znalezienie bezpiecznego schronienia w przypadku poważniejszym niż wichura. Słabo. I nie jest to wina aplikacji, choć uważam że umieszczenie tych obiektów w bazie jest totalnie bez sensu i jedynie podnosi statystykę – bez nich mapa byłaby zatrważająco pusta…

Piwnica w moim bloku to ostatnie miejsce w jakim chciałbym się znaleźć podczas takiego ataku rakietowego. Nie dość że płytka, ze stropem cienkim jak papier umieszczonym powyżej linii gruntu to jeszcze bez wyjść awaryjnych, bez pomieszczeń znanych choćby z budynków z poprzedniej epoki takich jak wózkarnie, suszarnie czy pralnie posiadającymi ujęcia wody czy choćby przestrzenie większe niż klitka 2m2 z ażurową ścianką działową. Pamiętam jak mieszkałem w „wielkiej płycie” piwnicą dało się przejść od pierwszej do ostatniej klatki bloku. Dziś maks. 2 klatki są połączone. Czyli „chroniąc” się w piwnicy dzisiejszego bloku wybudowanego 17 lat temu to tak na prawdę schodzę sobie do grobowca. Jak blok się zawali to już z tej piwnicy nie wyjdę. Albo mnie konstrukcja przygniecie, albo zasypie jedyne dostępne wejście.

Dodatkowo mam mocne wątpliwości co do danych liczbowych prezentowanych w aplikacji. Znów posłużę się moim blokiem. Aplikacja podaje że MDS (czyli piwnica) pomieści 113 osób. To nie prawda. W moim bloku jest 113 mieszkań a co za tym idzie 113 klitek piwnicznych. Ludzi pomieści się znacznie więcej.

Aplikacja nie podaje również żadnych informacji czy obiekt w którym znajduje się wybrane schronienie jest otoczony płotem z bramą, a wiele nowych budynków mieszkalnych i prawie wszystkie przemysłowe są. Brak również informacji czy w blokach z MDS jest zainstalowany domofon. To dosyć ważne informacje bo nie mając tej wiedzy można się brzydko zdziwić stojąc przed zamkniętymi drzwiami do klatki schodowej w budynku w którym chciałeś się schronić.

Podsumowanie

Mam nadzieję, szczerą nadzieję, bo taka aplikacja jest nam serio potrzebna, że ten obecny produkt to jedynie początek, własnie taka wyjściowa baza danych i dalej będzie już tylko lepiej. A jeśli tak po jaką cholerę było ją już publikować? Bo oprócz zbijania kapitału politycznego, odtrąbienia kolejnego sukcesu w roku wyborczym to ja innego sensu nie widzę.

Tylko tych strażaków mi trochę szkoda bo odwalili kawał roboty inwentaryzując to wszystko do nie działającej a wręcz nie istniejącej jeszcze aplikacji.


Jeśli chcesz być informowany o nowych wpisach na blogu zapisz się do newslettera:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *