Piramida Maslowa

Słowem wstępu

Piramida Maslowa, a w zasadzie jej poniższa parafraza świetnie opisuje hierarchię potrzeb preppersa. Na pierwszy rzut oka może Ci się wydać bez sensu lub z nieprawidłową kolejnością, ale mam nadzieję że po przeczytaniu tekstu zgodzisz się z jej formą i kształtem.

Oczywiście są to moje prywatne przemyślenia, tak ja postrzegam co jest ważne a co mniej ważne w procesie przygotowań, jeśli masz inne zdanie to zapraszam do sekcji komentarzy.

Psychika i sposób myślenia

Każda grupa społeczna, grupa zainteresowań, organizacje itp charakteryzują się określonym modelem psychicznym oraz sposobem myślenia – miłośnicy sportu, myśliwi czy też filateliści. Członkowie każdej z tych grup mają wspólne cechy charakteru, podobny sposób myślenia, zachowania itp.

Z Preppersami nie jest inaczej. “Odpowiednie” cechy charakteru są niezbędne by w ogóle być preppersem, dlatego też w mojej opinii jest to podstawa naszej piramidy Maslowa.

Czym zatem charakteryzuje się ta “odpowiednia” psychika? Nie będę szedł w banał i nie będę tu wymieniał jakim to preppers musi być napakowanym twardzielem gryzącym kamienie i srający piaskiem bo to bzdura. Ale jest kilka cech bez których się po prostu nie da… Najważniejsze wg mnie to:

  • odporność na stres oraz umiejętność funkcjonowania pod wpływem stresu. Każda sytuacja trudna na którą się przygotowujemy będzie bardzo stresująca. Jeżeli się rozkleisz, sparaliżuje Cię niemoc i strach to niestety, ale żadne drogie sprzęty i zapasy Ci nie pomogą. Stres działa na człowieka różnie, jednych paraliżuje i odbiera im możliwość podejmowania decyzji, inni w stresie rozwijają skrzydła, stres przyspiesza ich reakcje, decyzje. Umiejętność opanowania się i spokojnego logicznego myślenia w stanie stresu to prepperskie złoto.
  • radzenie sobie z lękiem. W sytuacji trudnej… lub bardzo trudnej będziemy się bać. Nie oszukujmy się, strach jest czymś absolutnie naturalnym w obliczu zagrożenia bądź nawet nieznanego, natura wyposażyła nas w to odczucie byśmy przetrwali. Każdy się boi, ale nie każdy radzi sobie ze strachem tak samo. Ewolucja wykształciła w nas dwa mechanizmy reakcji na strach: walcz lub uciekaj. Oba mają swoje zalety i wady, ale funkcjonując równolegle w populacji pozwoliły nam przetrwać tysiąclecia. Niezależnie jak Twój organizm reaguje na strach istotne jest co potrafisz z tym zrobić. Usłyszałem kiedyś takie stwierdzenie: “Strach to emocja, odwaga to decyzja”. Czy można zatem nauczyć się pokonywać strach? Tak, ale wymaga to pracy i treningu. Opowiem Ci o dwóch skrajnych i znanych mi osobiście przypadkach (nie, to nie urban legend, to realni ludzie jakich poznałem):
    • W czasach gdy byłem 10-15 lat lżejszy dosyć aktywnie uprawiałem kickboxing. Do tej samej grupy uczęszczał również… nazwijmy go roboczo X. X był młodym zawodnikiem, o świetnych warunkach fizycznych i zdolnościach motorycznych. Uczył się techniki w ekspresowym tempie a po jakimś czasie można było chłopaka nagrywać na video do filmów instruktażowych. Po prostu był cholernie poukładany technicznie. Problemem były sparingi, o walkach na zawodach nie wspominając – X po prostu się bał. Bał się bólu, bał się porażki, a to powodowało że z całej jego modelowej wręcz techniki zostawała mu tylko garda i próba przetrwania tych 2 minut rundy. Po zawodach na których został znokautowany porzucił ten sport ze strachu przed bólem.
    • Przypadek drugi to… roboczo nazwijmy go Y (tak, wiem 😉 oryginalnie po zbóju). Prowadziłem kiedyś kurs samoobrony i posługiwania się niebezpiecznym narzędziem dla pewnej organizacji. Szkolenie absolutnie podstawowe, dla świeżaków. Y paraliżował strach za każdym razem gdy miało dojść do sparingu czy nawet zwykłej symulacji, wydawało się że to nie dla niego. Ale wiesz co? Y tak bardzo chciał się nauczyć że po kilku tygodniach przełamał strach i się tworzył na walkę. Nie było mu łatwo, widziałem że najcięższą walkę toczy wewnątrz siebie mierząc się ze swoim najgorszym wrogiem czyli swoim lękiem. Udało mu się min. dzięki wsparciu grupy oraz odpowiednio dobranych ćwiczeniach które pokazały mu że jego lęk jest przerośnięty i nieadekwatny do zagrożenia. Dziś ten młody człowiek dumnie nosi mundur WP.
  • Odpowiedzialność. Jeżeli nie jesteś piwniczakiem lub innym incelem to na 99,9% jesteś za kogoś odpowiedzialny. Rodzina, pupil, przyjaciele… Jako preppers będziesz za nich odpowiedzialny, to Ty w sytuacji kryzysowej będziesz musiał zadbać o swoich najbliższych, bo na to się przygotowujesz, ich problemy będą Twoimi problemami i będziesz musiał je ogarnąć
  • Wytrwałość. Przygotowania to długi i mozolny proces, nie wystarczy wziąć grubego portfela i wybrać na zakupy do Biedronki po zapas ryżu na pół roku. Zbudowanie sprawnie działającego ekosystemu prepperskiego może zająć lata. Wytrwałość będzie Ci również niezbędna w sytuacji kryzysowej – wyjście z niego nie zawsze będzie możliwe od zaraz.
  • Kreatywność. W sytuacjach kryzysowych nie ma scenariusza, nie istnieją gotowe listy w których będziesz odhaczał kolejne checkboxy “wykonane”. Te sytuacje są trudne ze względu na ich złożoność i dynamikę. Nie oszukujmy się, pisanie planów nie ma sensu… Bo “plan to zbiór rzeczy które się nie wydarzą”. W sytuacji kryzysowej liczą się:
    • orientacja – im szybciej zorientujesz się w dynamice wydarzeń tym lepiej
    • adaptacja – w 99% przypadków nie ma co się boksować ze światem… Miałeś wypadek? zaprzeczanie temu nic nie da, liczy się jak szybko odnajdziesz się w tej sytuacji i zaczniesz działać (może są poszkodowani, może trzeba gasić itp…)
    • improwizacja – jak napisałem wyżej. “Plan to zbiór rzeczy które się nie wydarzą”. Będziesz musiał improwizować, reagować na bieżąco na dynamikę wydarzeń. Nie ułożysz planu działania “na wypadek wypadku” bo jest zbyt wiele zmiennych, algorytm działania będzie zbyt długi i skomplikowany. Improwizacja to klucz.

Jak widzisz wcale nie wymieniłem cech przysłowiowego twardziela, miałem okazję poznać w życiu ludzi którzy pracują w drogich garniturach i te cechy mają, w sytuacji kryzysowej potrafią być niezwykle elastyczni, opanowani i skuteczni gdy nie jeden kreujący się na macho poddaje się panice i niemocy. Całą powyższą listę można by wręcz skrócić do prostego stwierdzenia: “jesteś tak dobrym preppersem jak dobrze potrafisz zadbać o swoją rodzinę i bliskich w sytuacji kryzysowej”.

Ale wiesz co jest dobre? Tego można się nauczyć, pewne cechy i sposób myślenia jest możliwy do opanowania.

Zdrowie i kondycja fizyczna

Pamiętasz fraszkę Jana Kochanowskiego “Na zdrowie”? Nie? To już przypominam:

Szlachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz.
Tam człowiek prawie
Widzi na jawie
I sam to powie,
Że nic nad zdrowie
Ani lepszego,
Ani droższego;
Bo dobre mienie,
Perły, kamienie,
Także wiek młody
I dar urody,
Miejsca wysokie,
Władze szerokie
Dobre są, ale –
Gdy zdrowie w cale.
Gdzie nie masz siły,
I świat niemiły.
Klejnocie drogi,
Mój dom ubogi
Oddany tobie
Ulubuj sobie!

Jeżeli nie zadbasz o swoje zdrowie i kondycję to dalsza część przygotowań nie ma po prostu sensu i będzie raczej zabawą w preppersa, takim LARPem czy innym cosplayem.

Każda słabość organizmu zemści się na Tobie w najmniej odpowiednim momencie, czyli sytuacji kryzysowej. Przykłady? a proszę bardzo:

  • otyłość. Jest to plaga dzisiejszych czasów, i nie czarujmy się z otyłością wiąże się wiele chorób mogących wyeliminować Cię szybciej niż jakakolwiek apokalipsa – choroby serca, miażdżyca, cukrzyca, nadmiernie obciążone stawy itp… Może Ci się narażę tym wpisem, ale twierdzę że nie da się być przygotowanym na sytuacje kryzysowe będąc otyłym i mając problem z przejściem 10km z plecakiem, a twierdzenie że można być otyłym i zdrowym to zwykłe pieprzenie w bambus!
  • choroby przewlekłe. Tego jest mnóstwo i nie każdą da się łatwo naprawić. Problem z nimi jest taki że przykładowa celiaklia mocno ograniczy Ci swobodę w tworzeniu zapasów żywności. O ew. pozyskiwaniu jej nie wspomnę. Że cukrzyca typu 2 uzależni Cię od stałego przyjmowania insuliny o którą może być ekstremalnie trudno i która wymaga określonych warunków przechowywania. Że niewydolność serca ograniczy Twoje możliwości kondycyjne do minimum…
  • niedoleczone kontuzje i urazy mogą nawrócić, wyeliminowując Cię z działania – moje ścięgno achillesa było już tak mocno nadwyrężone przez lata sportu że urwało się po zwykłym poślizgnięciu…

Wniosek jest następujący – musisz zadbać o swoje zdrowie w maksymalnym dostępnym dla Ciebie zakresie. I musisz to zrobić teraz… później będzie już za późno i nawet nie wyleczone w porę zęby uprzykrzą Ci życie, a niekoniecznie uda Ci się dostać do stomatologa… może nawet go nie znajdziesz.

Ok, zdrowie jest jasne. Ale po co roztrząsać nad kondycją? Nie jestem sportowcem, nigdy nim nie będę. Jest jak jest.

Otóż nie. Jeżeli poważnie myślisz o prepperstwie nie możesz mieć kondycji na minusie. Kilka lat temu czytałem o pewnym przedsięwzięciu, gdzie dwóch preppersów wzięło swoje plecaki ucieczkowe i ruszyli pieszo na wybrane przez siebie miejsce ewakuacji. Efekt był taki że nie doszli, nie pamiętam dokładnie dystansu ale było tego raptem ze 20km i wybacz Przyjacielu… ale jeżeli nie masz kondycji przejść 20km z 20kg plecakiem na plecach w ciągu 5-8h to pora wziąć się za siebie jak najszybciej. Od Twojej kondycji może zależeć życie Twoje i Twoich bliskich, np. gdy nastąpi konieczność ewakuacji (choćby ze względu na pożar) brak kondycji zabije.

Absolutnie nie twierdzę że masz być jak zawodowy sportowiec, ale na bogów… nie możesz też łapać zadyszki i palpitacji serca po wniesieniu zakupów do domu.

Umiejętności

Każdy z nas posiada jakieś umiejętności, zarówno twarde jak i miękkie, w zupełnie różnych proporcjach i kombinacjach. Najczęściej uzależnione jest to od pracy jaką wykonujemy na co dzień, miejsca zamieszkania, hobby itp…

Skuteczna reakcja na sytuację kryzysową to w większości umiejętności twarde – umiejętność posługiwania się konkretnymi narzędziami, prowadzenie pojazdów, umiejętność dokonywania napraw urządzeń/przedmiotów, umiejętności budowlane, wiedza z zakresu udzielania pomocy medycznej czy w końcu umiejętności stricte z katalogu bushcraftu i survivalu. Nie oznacza to oczywiście że umiejętności miękkie takie jak umiejętności interpersonalne, zdolności negocjacyjne itp. są nieprzydatne. Nie funkcjonujemy na pustkowiu, dookoła nas żyją inni ludzie z którymi konieczne może być podjęcie współpracy by łatwiej było przejść kryzys.

Nie będę tworzył tu gotowego katalogu umiejętności które “prawdziwy preppers musi znać!” bo to bzdura. Ważne jest by stale uczyć się nowych umiejętności i trenować aktualnie posiadane. Dobrym pomysłem są proste symulacje – “co by było gdyby?”, np. wypadek drogowy. Czy umiesz zabezpieczyć miejsce zdarzenia? Wezwać pomoc posługując się np. słupkami kilometrowymi?, udzielić pierwszej pomocy poszkodowanym? Przeprowadzanie takich symulacji, choćby teoretycznie pozwoli Ci na usystematyzowanie tego co wiesz i tego czego nauczyć się powinieneś.

Ekwipunek

Niezbędne przedmioty trzeba posiadać i już, tu nie ma dyskusji, w sytuacji kryzysowej najnowszy ajfon w kieszeni raczej nie pomoże a w dzisiejszych czasach smartphone jest najczęściej jednym przedmiotem jaki przeciętny człowiek ma przy sobie. Mało kto nosi już przy sobie “papierowe” dokumenty, gotówkę, scyzoryk czy latarkę. Wystarczy że zgubisz/stracisz swój telefon będąc w obcym mieście do którego dotarłeś np. koleją i już masz realny problem, bo w telefonie było wszystko – dowód osobisty, bilet powrotny, płatności zbliżeniowe, nawet nie masz jak zadzwonić do znajomych po pomoc… w sumie telefon jeszcze można pożyczyć od kogoś, ale nawet nie pamiętasz numeru pod jaki miałbyś zadzwonić bo po co? Przecież masz książkę kontaktów w telefonie… a nie wróć. Nie masz.

To samo tyczy się niezbędnego z punktu widzenia preppersa sprzętu/ekwipunku który powinien być w domu. Przykładowo:

  • podstawowe narzędzia
  • zapasowe źródło światła
  • zapasowe źródło energii elektrycznej
  • awaryjna kuchenka (np. turystyczna)
  • radio nie wymagające podłączenia do sieci elektrycznej
  • sprzęt umożliwiający magazynowanie/uzdatnianie wody
  • zapasowe akcesoria higieniczne
  • ciepłe rzeczy takie jak śpiwory, dodatkowe koce, ubrania
  • apteczka dostosowana do Ciebie i Twojej rodziny
  • zapasowe paliwo do samochodu (jeśli posiadasz)
  • sprzęt gaśniczy i ratunkowy
  • gotówka
  • sprzęt do uzdatniania wody

Jeżeli podróżujesz samochodem to zestaw naprawczy/koło zapasowe i lewarek to podstawa. Linka holownicza, kable rozruchowe, SPRAWNA gaśnica, zestaw kluczy to rzeczy które po prostu powinne być w każdym samochodzie. Kilka lat temu w Bieszczadach trafiła mi się zabawna sytuacja jak na campie przyszedł młody człowiek z zapytaniem: “ma pan kable?” No pewnie że mam. Po kilkunastu minutach wrócił z kablami i dużym piwem w podzięce: “bo wie pan… biwakujemy tu od 2 tygodni, samochód nie odpalany a non stop radia słuchaliśmy i akumulator padł. A przyszedłem do pana bo zobaczyłem terenówkę, a wy zawsze wozicie wszystko”.

Zapasy żywności, wody i leków

Żywność

Czasy piwnic i schowków wypchanych ziemniakami, cebulą i słoikami przetworów minął wraz z XX wiekiem. Niestety…

Jako ludzie współcześni przyzwyczailiśmy się, że zawsze w okolicy znajdzie się jakaś Żabka 24h gdzie można zrobić zakupy o każdej porze dnia i nocy. Że nie ma potrzeby przechowywania w domu więcej jedzenia niż na 1-2 dni, a najlepiej to jeść na mieście lub zamawiać z dowozem. Strategia ta działa póki system działa, a co będzie jeśli coś się sypnie? Np. nastąpi trwający kilka dni blackout? Nie kupisz, nie zamówisz, nie zapłacisz, nikt Ci nie dowiezie. Będziesz skazany na te 2 przeterminowane od roku zupki chińskie, które jakimś cudem zawieruszyły się w spiżarni i paczkę makaronu świderki. Kiepsko co?

Dlatego wszyscy specjaliści od przygotowań, wszystkie instytucje zajmujące się tym tematem mówią jednym głosem – każdy powinien mieć w domu zapas żywności na minimum kilka dni. Ja osobiście uważam że 2 tygodnie to absolutne minimum jakie warto rozważać.

Zapas żywności powinien tworzony wg kilku prawideł:

  • jedzenie długoterminowe (konserwy mięsne, konserwy mięsno/warzywne, jedzenie suche)
  • najlepiej nie wymagające długotrwałej obróbki cieplnej (można jeść na zimno lub po podgrzaniu)
  • szczelnie zapakowane
  • łatwe w potencjalnym transporcie
  • zbilansowane

Cztery pierwsze punkty są oczywiste, ale dlaczego “zbilansowane” jest ważne? Często można spotkać się z metodą robienia zapasów bazując wyłącznie na kaloriach, jest to błąd gdyż idąc tym tropem wystarczy zakupić kilka kartonów smalcu i oleju by mieć maksymalnie kaloryczny zapas (1g tłuszczu to 9 kCal, białko i węgle tylko 4 kCal/g). Lub wódki… bo wartość energetyczna etanolu to 7 kCal.

Do prawidłowego funkcjonowania nasze organizmy potrzebują: białka, tłuszczu, węglowodanów, makro i mikroelementów oraz witamin. Zbilansowana dieta zapewnia wszystkie te składniki w odpowiednich proporcjach w zależności od zapotrzebowania, np. robotnik fizyczny ma inne zapotrzebowanie niż urzędnik, dziecko inne niż dorosły, chory inne niż zdrowy. Budowany zapas powinien zapewniać taką zbilansowaną dietę by przetrwać bez uszczerbku na zdrowiu (np. bez szkorbutu spowodowanego brakiem witaminy C).

Nie będę pisał jaką żywność należy zmagazynować, bo to każdy powinien dopasować pod swoje preferencje (nie wiem co jedzą weganie ;)) oraz stan zdrowia. Napiszę tylko że porada jaką kiedyś znalazłem, mówiąca że można zrobić tani zapas jedzenia poprzez kupienie kilkudziesięciu kilogramów ryżu i konserw jest zła i szkodliwa. Zwłaszcza dla Twojego zdrowia. Magazynuj to co jesz na co dzień. Różnorodnie i możliwie smacznie, dorzuć słodycze (jeśli je jadasz) i inne przekąski – monotonna dieta i brak “poprawiaczy nastroju” nie wpłynie korzystnie na morale i odbije się na psychice. Osobiście nie wyobrażam sobie nawet tygodnia, gdzie każdy posiłek to przykładowo makaron z mielonką…

Woda

Kolejną sprawą jest woda – najtrudniejszy do przechowywania surowiec, zwłaszcza dla ludzi mieszkających w mieście. Potrzebujemy jej dużo, jest ciężka i zabiera dużo miejsca. To fakt. I nic z tym nie zrobisz, po prostu zmagazynuj tyle wody ile dasz radę. I tak najpewniej nie dasz rady zmagazynować więcej niż na kilka dni dla całej rodziny, zwłaszcza mieszkając w bloku więc będziesz musiał bazować na umiejętności jej pozyskiwania i uzdatniania.

Leki

Zapas środków opatrunkowych i leków musisz dostosować do siebie i Swojej rodziny. Nie podam Ci kompletnej listy bo inaczej możemy reagować na poszczególne medykamenty, być może stale przyjmujesz jakieś leki, być może masz uczulenia. Natomiast ważne jest by zawsze mieć zapas leków:

  • które przyjmowane są stale
  • przeciwzapalnych i przeciwgorączkowych
  • przeciwbólowych
  • antyseptyków
  • opatrunków
  • na oparzenia i urazy mechaniczne
  • na problemy żołądkowe, zatrucie
  • etc…

Nie zapominaj również o niezbędnych akcesoriach medycznych takich jak folie NRC, porządne nożyczki ratunkowe, opaski uciskowe, maski ambu.

Karma dla pupila

Tak, dla swojego zwierzaka również zmagazynuj jedzenie na ten sam okres co dla ludzi. W tym przypadku jest to proste bo zarówno suche jak i mokre karmy są łatwe w przechowywaniu. Zaopatrz się w zapas żwirku do kuwet, podłoży na wymianę w klatkach/terrariach – zabezpiecz zwierzęta jak członków rodziny.

Zakończenie i podsumowanie

Jeżeli dotarłeś do tego miejsca w tekście to gratuluję 🙂 Dużo literek za Tobą. Jednocześnie zastanawiasz się pewnie “dlaczego piramida ma taką dziwną kolejność, zapasy najmniej ważne??” Otóż tak. Co Ci po zapasach żywności jak nie masz np. kuchenki turystycznej? Co Ci po zapasach, wypasionym sprzęcie jak nie masz umiejętności by ich użyć? Co Ci po zapasach, sprzęcie, umiejętnościach jak ze względu na otyłość i postępującą cukrzycę większość Twoich zapasów jest dla Ciebie bezużyteczna? I w końcu co z tego że masz wszystko łącznie ze zdrowiem i kondycją jak siądzie Ci psychika i nie będziesz w stanie w ogóle funkcjonować…

Przygotowuj się mądrze. Prepperstwo nie polega na wydawaniu mnóstwa pieniędzy na zapasy żywności i wypasionego szpeju, to przede wszystkim pewien styl życia i funkcjonowania.


Jeśli chcesz być informowany o nowych wpisach na blogu zapisz się:

3 thoughts on “Piramida Maslowa

  1. Cześć Marcinie

    Bardzo podoba mi się Twój styl pisania i konkretne praktyczne oraz realistyczne podejście do tematu. Pamiętam jak na pewnej grupie prepersowej wspomniałem o zdrowiu i kondycji ze bez sensu dla mnie jest to jak ktoś przygotowuje się na jakiś SHTF a kompletnie ma zaniedbane zdrowie… I jak to że preppers nie jest w stanie przejść 10 km nawet bez plecaka tylko ze swoją nadwagą, o przebiegnięciu nawet kilometra nie wspominając. Prędzej zabije go miażdżyca lub inne choroby cywilizacyjne, jeśli nawet nie zabije to znacznie obniży jakość życia. I za to zaczęli na mnie wylewać pomyje. Ja wole być sprawny, zdrowy i przygotowany.
    Z mojej strony jako że wiem że zajmujesz się nożami, można by napisać wpis o bezpiecznym użytkowaniu takiego narzędzia oraz dbaniu o nie. Ponieważ ogólnie w terenie i nie tylko ważne jest to jak sobie nie zrobić krzywdy.
    Serdecznie pozdrawiam

    1. Dzięki 🙂
      Mam w planach tekst o nożach, jego zarys już powoli kiełkuje w mojej głowie. Chcę by był mocno techniczny, ale napisany językiem który będzie zrozumiały dla osób spoza branży nożowej a to wyzwanie.
      zdrówka!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *