Dlaczego preppersi zginą jako pierwsi. 9 powodów.

Wstęp

Jako że preperstwo to dla mnie zarówno styl życia jak i hobby lubię sobie poprzeglądać strony, blogi i kanały na youtube różnych prepersów z Polski i całego świata. Czasami uda się znaleźć coś ciekawego, czasami czegoś nowego nauczyć ale ogólny obraz jaki mam przed oczami jest nieciekawy…

Otóż dlatego dziś powiem Tobie dlaczego uważam że część preppersów zginie jako pierwsza gdy wystąpi SHTF. W tekście skupię się na przeżyciu po poważnych kataklizmach, upadku ładu społecznego, wojnie itp…

Powody

Poniżej przedstawiam Ci listę 9 powodów przez które uważam że spora część preppersów zginie.

Nadmierna wiara w sprzęt

Sprzęt, szpej, gadżety, graty… Masa gratów… To obraz wielu prepperskich “nor”. Czasami odnoszę wrażenie że nie oglądam zapasów pojedynczego człowieka tylko wystawę sklepu z militariami (bo przecież wszystko musi być wojskowe i kontraktowe!). Wieszaki pełne ubrań w kamuflażu i dosłownie skrzynie rupieci i gadżetów, często nawet nie rozpakowanych z oryginalnych blistrów i pudełek.

Niestety wiele osób całe swoje przygotowania opiera wyłącznie na chomikowaniu rzeczy wg nich absolutnie niezbędnych do przetrwania ale zapomina o konieczności nauczenia się ich używania!

Jeśli dany przedmiot ma Ci służyć, być zabezpieczeniem w czasach SHTF to MUSISZ umieć się nim posługiwać a każdy gadżet powinien być przez Ciebie sprawdzony i przetestowany. Wiara w opis producenta to niestety pchanie się w tarapaty. Przykładem niech będą śpiwory – co z tego że producent X podaje że model Y ma temperaturę komfortu 0C jeśli w testach terenowych wyjdzie Ci że w 10C w nim marzniesz? Bo przecież każdy ma inne odczucie ciepła a parametr podany przez producenta może być zwykłym marketingiem.

Kolejny przykład – co z tego że masz czadowy namiot jak nie potrafisz go sprawnie rozłożyć w wietrze, deszczu i ograniczonej widoczności?

Przykładów można mnożyć ale konkluzja jest jedna – jeśli będziesz bazował wyłącznie na tym co kupiłeś, bez wcześniejszego przetestowania tego sprzętu, bez nauki jego użytkowania to przepadniesz!

Błędnie skomponowane zapasy żywności

Dobre zapasy żywności, wody i leków to podstawa każdego preppersa. Tak po prostu jest i już. A w zasadzie być powinno bo okazuje się że są osoby które uwierzyły w szkodliwe kłamstwo że zapasy da się zgromadzić tanio i podstawą ich doboru jest kaloryczność.

Zakup 100 kg białego ryżu nie rozwiąże Ci problemu głodu podczas SHTF mimo że to 130.000 kcal i teoretycznie powinno wystarczyć na ok 50 dni… Na diecie opartej tylko na ryżu, nawet jak przeżyjesz to Twój organizm będzie w tak gównianym stanie że jeszcze się zastanowisz po co Ci to przeżycie było…

Zapasy muszą zapewnić Ci nie tylko kalorie ale przede wszystkim wszystkie niezbędne do życia składniki – białko, węglowodany, tłuszcze, makro i mikroelementy, witaminy. Składniki zarówno odzwierzęce jak i roślinne.

I nie ma tu znaczenia na jakiej diecie jesteś teraz – możesz sobie być vege, możesz sobie być keto ale w sytuacji SHTF musisz mieć dostęp do zbilansowanego posiłku gwarantującego Ci energię i budulec dla komórek – mięsa, warzyw, owoców, produktów zbożowych.

I wierz mi… fakt czy dana konserwa zawiera azotany nie ma najmniejszego znaczenia dla przetrwania. Na co dzień zapewne konsumujesz znacznie bardziej szkodliwe syfy (fasfoody, kebsy itp…) niż konserwanty w konserwie które potencjalnie mogą Ci zaszkodzić za 30 lat (jeśli tego dożyjesz).

Zły stan zdrowia i kondycji

Niestety ale nie da się mówić o przygotowaniu na trudne czasy gdy masz nadwagę, szereg schorzeń wynikających z zaniedbania, złej diety i ogólnie złego stylu życia, gdy Twoja kondycja umożliwia Ci sprawne poruszanie się jedynie na trasie kuchnia – kibel. No sorry, ale nie da się w ten sposób.

Żadne zapasy, żadne kontraktowe szpeje nie pomogą Ci przetrwać jak zabije Cię cukrzyca typu II a ból czarnych od próchnicy zębów pozbawi Cię zmysłów…

Nie da się mówić o przygotowaniu na SHTF jeśli Twoja kondycja uniemożliwia Ci przejście kilku kilometrów spaceru nie mówiąc już o ewentualnej ewakuacji z ciężkim plecakiem ucieczkowym.

Także przykro mi, ale jeśli prepperstwo jest dla Ciebie czymś więcej niż tylko kolejnym tematem na forum to ruszaj do roboty i zadbaj o siebie.

Izolacja i nastawienie na walkę nie współpracę

Znaczna część naszego środowiska, zwłaszcza ta młodsza peselem, wychowana na idiotycznych amerykańskich programach pokroju Doomsday Preppers swoją strategię przetrwania opiera na izolacji od innych, naiwnie wierząc że sami są w stanie przetrwać. Jeśli natomiast spojrzysz na historię, i to wcale nie tak odległą, bo historię naszych dziadków (lub pradziadków w zależności od pokolenia) którzy przetrwali II Wojnę Światową to zauważysz że udało się im przetrwać nie dzięki izolacji i egoizmowi a współpracy wielu ludzi na raz.

Nasi dziadkowie żyli w czasach tak ekstremalnie trudnych, biednych i niebezpiecznych że tylko współpracująca społeczność była w stanie wyjść z nędzy i przeżyć. Osoby które z jakiś powodów zostały wykluczone z takich społeczności najczęściej umierały pierwszej zimy. Z głodu, wyziębienia itp…

Strategia oparta na ukryciu się wraz ze swoimi zapasami przed innymi w bunkrze czy innej ziemiance, izolowanie się od innych czy wręcz nastawienie na siłową obronę swojego majątku za wszelką cenę jest rozwiązaniem bardzo krótkotrwałym i niosącym kilka niebezpieczeństw:

  • jesteś sam, zdany tylko na siebie. W pewnym momencie zabraknie Ci doby na wszystkie niezbędne czynności jak przygotowywanie posiłków, opał, niezbędne naprawy, zapewnienie wody zdatnej do picia itp…
  • w razie jakiegokolwiek wypadku, nawet niewielkiego typu zwichnięcie kostki nie masz jak liczyć na pomoc w czynnościach z punktu wcześniejszego
  • nie znasz się na wszystkim… i nie dasz rady ogarnąć wszystkiego sam. Specjalizacje umiejętności to nie wymysł XXI wieku
  • jeśli wyda się że żyjesz sobie wygodnie z zapadami jedzenia gdy inni głodują… to przyjdą do Ciebie. Sam się nie obronisz nawet dysponując czołgiem. Raz przyjdzie 2-3, potem 20-30 aż wreszcie zabraknie Ci amunicji…

Oglądając wiele zestawów ucieczkowych na YT miałem całkiem niezły ubaw 😉 Tak, napiszę to wprost – niemal każdy ma “broń” do samoobrony i ochrony swojego dobytku. Ale ta “broń” to najczęściej wiatrówka… czy inny pistolet na gumowe kule lub czarnoprochowiec. Opieranie na zabawkach swojego bezpieczeństwa jest skrajnie niebezpieczne bo daje tylko ułudę bezpieczeństwa. Zupełnie jak rowerowy kask na motocyklu.

Kolejnym aspektem “walki” z resztą ocalałych jest aspekt psychiczny:

  • jakie masz doświadczenie w walce? Nawet w takim zwykłym barowym mordobiciu? Na pewno wiesz co robić? Jak zareaguje Twoje ciało i psychika na walkę? Większość nie wie…
  • czy jesteś na tyle wytrenowany i zdeterminowany by pociągnąć za spust? Wiesz jakie niesie to konsekwencje psychiczne? Są ludzi którzy po zastosowaniu broni w samoobronie załamują się.
  • jak długo wytrzymasz w izolacji wietrząc wszędzie zagrożenie? Życie to nie film z Holywood…

Przygotowywanie się na scenariusze

Brzmi kontrowersyjnie? Przecież wszędzie mówią Ci byś przygotowywał scenariusze działania itp…

NIE. Zapomnij o scenariuszach, planach itp… One się nie wydarzą. I zupełnie jak ta wiatrówka dają Ci tylko poczucie bezpieczeństwa.

Przykład? Proszę bardzo: “ewakuacja rodziny z miejsca zamieszkania do bezpiecznego schronienia”.

Większość ma scenariusz ułożony co do sekundy… ale co jeśli Twoja żona złamie nogę? Dziecko sparaliżuje strach? Co jeśli “bezpieczne schronienie” jest dokładnie w kierunku z którego idzie zagrożenie?

Owszem. Można układać scenariusze, podscenariusze zawierające plany, aneksy i punkty z podpunktami opisującymi każdy możliwy wariant… Ale serio w stanie zagrożenia, silnego stresu będziesz w stanie wykonać cały ten skomplikowany algorytm? Wątpię. Bardzo wątpię.

Zamiast przygotowywać scenariusze ćwicz umiejętności które umożliwią Ci ewakuację. Podstawą przeżycia jest nie plan a:

  • Obserwacja wydarzeń
  • Adaptacja do nich
  • Improwizacja działań w zależności od ich rozwoju

Brak niezbędnych do przetrwania umiejętności

Ej! Ale ja umiem rozpalić 13 rodzajów ognisk, znam 37 węzły które każdy preppers znać powinien i umiem posługiwać się koralikami rangera!

Ok mój drogi… a gotować umiesz? spodnie zacerować? Zranienie załatać? Narzędziami budowlanymi się posługiwać? Kabelki polutować? Żelastwo pospawać? Zrobić choćby głupie krzesło?

Nie? To nie jesteś przygotowany.

Jeśli jakimś cudem uda Ci się przeżyć owy kataklizm, wojnę czy inną inwazję zombie z księżyca to musisz mieć świadomość że cywilizacja (przynajmniej w miejscu wydarzeń) przestanie istnieć. Cofniesz się technologicznie o kilka wieków. Odpowiedz sobie na pytanie – czy znając historię kolonizacji Ameryki, wielkiej wędrówki ludów przez prerie itp… byłbyś dziś w stanie to zrobić? Wystarczyło by Ci na to umiejętności i jaj? Bez youtuba i tutoriali na każdą okazję…

Nieprzygotowanie najbliższych

Mawiają że łańcuch jest tak mocny jak mocne jest jego najsłabsze ogniwo.

Możesz być super przygotowany, sprawny i wyszkolony, ale jeśli Twoja żona/mąż/dzieci/rodzice/pies i kot nie są, to stanowią poważne zagrożenie dla Waszego bezpieczeństwa.

Nie mam na myśli by Twój pięciolatek umiał pilotować śmigłowiec 😉 Ale jeśli nie umie wykonać polecenia bez darcia gęby na całe osiedle że “mu się to nie podoba i on chce pograć na plejce!” to źle. I w niektórych sytuacjach bardzo niebezpieczne.

Jeśli Twój partner/partnerka nie ma kondycji do marszu to Wasza potencjalna ewakuacja jest mocno narażona.

W czasie SHTF rodzina powinna działać jak sprawnie naoliwiony mechanizm, wszelkie zgrzyty i słabe punkty prędzej czy później wyjdą i mogą mieć opłakane skutki.

W mojej opinii przygotowania na trudne czasy to zadanie systemowe dla całej rodziny, nie tylko jednego “wariata”

Bycie łatwym celem

Ciuchy w kamuflażu,

Wielki wojskowy plecak,

Naszywki i morale patche z czachami, karabinami i zaczepnymi tekstami na wojskowej czapeczce z daszkiem,

Prowokacyjne zachowanie.

To tylko kilka rzeczy za które można dziś, tu, w czasach spokojnych w Polsce dostać w po głowie w ciemnym zaułku od kilku podpitych Sebów w trójpasiastym dresie… W czasie SHTF taki wygląd krzyczy na wiele kilometrów: “TU JESTEM! MAM FAJNE GRATY! CHOĆ I JE SOBIE WEŹ… TYLKO POCHOWAJ MNIE PÓŹNIEJ NIECH WRONY NIE ROZDZIOBUJĄ”.

W przypadku wojny obie strony konfliktu mogą Cię wziąć za żołnierza sił wroga.

Gray Man w takich warunkach to podstawa.

Eksponowanie zapasów w social mediach

Tak, to również zagrożenie przez które kiedyś w przyszłości możesz mieć problemy. Publikowanie na forach dyskusyjnych, Fejsbuku i innym Instagramie zdjęć swoich lokacji, zapasów, sprzętu itp… jest niebezpieczne, zwłaszcza w przypadku gdy będziesz musiał wybrać strategię Bug In.

Może się zdarzyć że członkiem tego samego forum/grupy jest ktoś mieszkający obok, pracujący w firmie po sąsiedzku lub nawet Twój kurier dostarczający Ci paczki ze szpejem. I gdy zrobi się głodno… oni sobie mogą o Tobie przypomnieć.

Podsumowanie

Oczywiście te 9 punktów nie wyczerpuje tematu zagrożeń wynikających z błędów w przygotowaniu. Ale sądzę że i tak powinny ci uzmysłowić że preppering to przede wszystkim styl życia, kierunek samorozwoju oraz sposób myślenia. Wymaga zarówno pieniędzy na przygotowania materialne ale również ogromną ilość czasu na nabywanie nowych umiejętności oraz ćwiczenie już nabytych.

I tak. Wszystkie obrazki w tekście wygenerowała SI.



Jeśli chcesz być informowany o nowościach na blogu, zapisz się do newslettera:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *